sobota, 2 czerwca 2012

Rabarbar razy dwa


Nie będzie ciasta, będzie kompot i taki o, rabarbar do jedzenia łyżką prosto z miski. Jem mało owoców, nie radzę sobie z nimi zbyt dobrze w kuchni, ale rabarbar to co innego. Kiczowato różowy, kwaśny - wspaniały. Nie trzeba się z nim zbyt dużo męczyć, naprawdę nie musisz piec od razu wyśmienitego ciasta drożdżowego, żeby czerpać rozkosze płynące z obcowania z tym owocem(?).





Kompot to dla mnie bardzo uroczy napój kojarzący się z zamierzchłym dzieciństwem i słoikami czekającymi na otwarcie w babcinej spiżarni. Tutaj efekt sentymentalny jest wzmocniony przez rozkosznie różowy kolor. Żeby przyrządzić ten relikt słodkich czasów młodości obieram i kroję łodygi rabarbaru na niewielkie kawałki (5-7 łodyg na 2 litry wody), zasypuję połową szklanki cukru i dodaję skórkę i sok z jednej cytryny (z tym sokiem ostrożnie, możne go nie dawać w ogóle, jeśli wolisz bardziej słodki i delikatny smak). Gotuję przez 20 minut. Schładzam. Jeśli chcesz podawać kompot wraz z rabarbarem uważaj, by się nie rozpadł i wyjmij skórkę cytryny. Jeśli wolisz klarowny polecam przecedzenie kompotu (rozgotowane łodygi można przetrzeć lub zmiksować na mus). 





To jest rabarbar Nigelli Lawson, najprostszy jaki można sobie wyobrazić. Po prostu wrzucam przekrojone na pół łodygi do naczynia żaroodpornego, posypuję cukrem, dodaję trochę prawdziwej wanilii i piekę przez 15-20 minut w piekarniku. Beż żadnej wody, on sam puści sok, który utworzy z cukrem przyjemny syrop. Można z nim zrobić wszystko, użyć jako dodatku do racuszków, naleśników, ale równie wspaniale będzie po prostu zjeść go w wersji solo.



1 komentarz:

  1. mi też kojarzy się ze smakiem dzieciństwa:-)Dziś wypróbowałam pierwszy raz herbatkę z kozieradki,smakuje jak kompot z gruszek,dosłownie:-)Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń